wakacje w kajaku
„Spływacka” rodzina
Ółka czyli bee, czyli pszczółka. Bardziej była przyzwyczajona do machania skrzydełkami niż wiosłami, no ale pewne okoliczności zmusiły ją do pomachania wiosłem. Na spływie kajakowy. Spływy kajakowe miała Ółka obcykane od dzieciństwa. Odkąd po raz pierwszy straciła grunt pod nogami. W Głęboczku. Wtedy Doktor, jej osobisty ojciec, nauczył ją nie bać się wpadania do wody.
Doktor w ogóle był pływaczem. Czasami wydawało się Ółce, że jest też kolekcjonerem kajaków. Był też kolekcjonerem wrażeń kajakowych. I tymi spływowo – kajakowymi wrażeniami zaraził Ółkę. A Ółka spływami kajakowymi chciała zarazić Niechcieja. I udało jej się Niechcieja posadzić w kajaku, nawet wstępnie chcącego.
Rzeka była Wartą. Średnio wartką. Ółka była wtedy zła jak osa. Niechciej był już niechciejący. Zatem dobrali się jak w korcu maku. I jak takie dwa zagubione ziarenka kajakiem popłynęli.
KAJAKOWY SPŁYW PIĘCIODNIOWY CZYLI PONIDZCY PIRACI
Zazwyczaj na wysokości kwietnia lub maja, decydujemy ze znajomymi co będziemy robić w wakacje. Decyzja nigdy nie jest łatwa, każdy ma własny pomysł, jakieś plany związane z pracą, z rodziną czy realizacją własnej pasji. Co roku inna osoba z naszej „bandy” wybiera propozycje i przedstawia je wszystkim zainteresowanym. Potem głosujemy gdzie jedziemy i co będziemy robić.
CZYTAJ WIĘCEJ »
Weekendowe spływy kajakowe
Po całotygodniowym życiu w pędzie, stresującej pracy zwłaszcza w dużym mieście wszyscy odczuwamy potrzebę zregenerowania sił. Nie zawsze możemy sobie pozwolić na dłuższe wyjazdy, lecz moda na krótkie wyjazdy i świadomość potrzeby wypoczynku po pracy zwiększają popularność turystyki weekendowej. Bardzo często szukamy też różnych form aktywnego wypoczynku. W ten trend doskonale wpisują się weekendowe spływy kajakowe.